Stosunkowo niedawno zbliżyłam się do Jezusa, a raczej On mnie złapał, heheh - dosłownie :)
Chciałam podjąć ważną decyzję finansową i rozważałam ją z każdej strony. Wyczerpawszy wszystkie możliwe argumenty, przechodząc koło kościoła pomyślałam, że wstąpię i może otrzymam jakąś wskazówkę.
Wtedy nie praktykowałam metody zbliżania się do Boga w kościele. Wychodziłam z założenia, że wszędzie mogę Go spotkać.
Do tej pory tak uważam. Z jednym wyjątkiem - na ulicy nie otrzymam Najświętszego Sakramentu :). Wtedy jeszcze o tym nie myślałam.
Zatem wstąpiłam. W konfesjonale dyżurował ksiądz. Pomyślałam, że uklęknę i zapytam Go. Zdziwił się nieco, że przychodzę w takiej sprawie. Powiedział, co uważał za słuszne. I zapytał na koniec czy może chciałabym się wyspowiadać. zlękłam się trochę, ponieważ nie robiłam tego od około 3 lat. Ale zgodziłam się.
I tak to się zaczęło....
Chciałam podjąć ważną decyzję finansową i rozważałam ją z każdej strony. Wyczerpawszy wszystkie możliwe argumenty, przechodząc koło kościoła pomyślałam, że wstąpię i może otrzymam jakąś wskazówkę.
Wtedy nie praktykowałam metody zbliżania się do Boga w kościele. Wychodziłam z założenia, że wszędzie mogę Go spotkać.
Do tej pory tak uważam. Z jednym wyjątkiem - na ulicy nie otrzymam Najświętszego Sakramentu :). Wtedy jeszcze o tym nie myślałam.
Zatem wstąpiłam. W konfesjonale dyżurował ksiądz. Pomyślałam, że uklęknę i zapytam Go. Zdziwił się nieco, że przychodzę w takiej sprawie. Powiedział, co uważał za słuszne. I zapytał na koniec czy może chciałabym się wyspowiadać. zlękłam się trochę, ponieważ nie robiłam tego od około 3 lat. Ale zgodziłam się.
I tak to się zaczęło....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz